Wyścigiem szczurów nazywa się potocznie bezsensowną, bezwartościową i niekończącą się pogoń współczesnych ludzi za pieniędzmi i zawodowym sukcesem. Cały fiks polega na tym, że im bardziej gonisz tym bardziej stoisz w miejscu. Najczęściej takie osoby po kilkudziesięciu latach spędzonych w wyścigu są wypalone zarówno emocjonalnie jak i fizycznie. Czy tak musi być? Czy wyścig szczurów dosięga każdego?
Typowy uczestnik wyścigu szczurów posiada jakąś pracę i jakąś comiesięczną wypłatę. Niezależnie od tego ile zarabia i tak zazwyczaj brakuje mu pieniędzy przed wypłatą. Sęk w tym, że to nie poziom wypłaty decyduje o byciu szczurem lecz mentalność. Zauważ, że typowy szczur mając świadomość iż w kolejnym miesiącu dostanie kolejna wypłatę w miesiącu obecnym wydaje pieniądze na same pasywa. Czyli na przyjemności i takie produkty, które tracą na wartości (często kupowane na kredyt) na przykład: duży telewizor, świetne auto, dom, różne gadżety, pamiątki, smakołyki, kino, itd. itp. I tak co miesiąc w koło Macieju. Zauważ, że niby są to przyjemności a jednak po dłuższym czasie i tak i tak takie osoby są niezadowolone z życia. Często mówi się, że „szczur” kupuje coś czego nie potrzebuje za pieniądze, których nie ma tylko po to, aby zaimponować komuś kogo nie lubi.
Po kilkudziesięciu latach ganiania w wyścigu szczurów czujemy się wykorzystywani, niedoceniani. Stres związany z pracą przenosimy do naszych domów. Włączamy telewizje i słuchamy nienawiści i krwi w codziennych wiadomościach, dzięki czemu nakręcamy się jeszcze bardziej. Najczęściej przyczyną wejścia do wyścigu szczurów jest kredyt hipoteczny, dzięki któremu nie myślimy o swoim szczęściu ale o ratach kredytu. Często jest to również psychologia tłumu: „wszyscy tak robią więc i ty musisz”. Znajome?
Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ ludzie ci nie kształcą swojej inteligencji finansowej (bo tego niestety nasz system edukacji nie uwzględnił) i wymieniają swój czas na pieniądze. A jak wiadomo czasu mamy tylko 24 godziny na dobę więc jesteśmy mocno ograniczeni. Zauważ, że takie osoby jak Bill Gates czy Donald Trump mają tyle samo czasu w ciągu doby a jednak ich majątek jest dużo dużo większy. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ nie wymieniają czasu na pieniądze ale pieniądze na czas. Można wykorzystać 100% swojej energii i czasu by coś osiągnąć a można wynająć 100 osób (chętnych do takiej pracy nigdy nie braknie) i każdy poświęci 1% swojej energii i czasu a efekt będzie ten sam. To oczywiście tylko przykład. Jeśli te osoby wykorzystają więcej niż 1% to w tym momencie mamy typowy przykład potężnej dźwigni.
Kolejnym sposobem na wyjście z wyścigu szczurów jest skupienie się na tym co nam zostaje z wypłaty po opłaceniu rachunków i zakupie produktów niezbędnych do życia. Pieniążki takie nazywamy przepływem pieniężnym – tą kwotę można a nawet trzeba zainwestować w aktywa. Czyli we wszystko to co ma potencjał aby generować nam nowe dochody. Na początku może to być odpowiednia edukacja, książki, szkolenia by później inwestować w biznesy, nieruchomości czy papiery wartościowe. Ważne jest też aby poznawać dużo osób, które myślą podobnie i będą Cię wspierać w ucieczce.
Zysk możemy podzielić na aktywny za czas pracy, kapitałowy za sprzedaż akcji, nieruchomości czy biznesu oraz na pasywny. O ile w wyścigu szczurów dominuje zysk aktywny tak poza nim przedsiębiorcy skupiają się na dwóch ostatnich. Lwia część zysku kapitałowego jest reinwestowana. Dochód pasywny jest tutaj sprawą priorytetową ponieważ raz wykonana praca przynosi stały dochód przez długi czas. Dzięki temu zaoszczędzony czas możemy przeznaczyć na rodzinę, przyjemności oraz oczywiście na mądrą pracę by wykorzystać wyżej wspomnianą dźwignię. Może to być np. zautomatyzowany biznes, nieruchomości pod wynajem, tantiemy, dywidendy czy MLM. Dla większości osób biorących udział w wyścigu szczurów jedyną formą przychodu pasywnego jest ich emerytura, na którą pracowali całe życie.